Życie w
stylu slow life nie polega na tym, że robimy wszystko powolnie. Gdybyśmy
pokusili się o to, szybko okazałoby się, że żyjemy gdzieś „poza czasem” - nie
nadążając za życiem jesteśmy zepchnięci na boczny tor naszej dynamicznej
rzeczywistości.
Slow life
pokazuje, że „sekret tkwi w równowadze” i że warto jest robić rzeczy w tempie
adekwatnym do sytuacji (tempo giusto)
– czasem szybko, czasem wolno a niekiedy średnio szybko czy średnio wolno.
Sedno tkwi więc w ciągłym dostosowywaniu się do sytuacji i umiejętności
odszukania swojego własnego tempo giusto.
Ciągłe
zwalnianie i przyśpieszanie nie jest proste i nadal stanowi dla mnie pewne
wyzwanie. Mój plan dnia składa się z tylu różnorodnych czynności, że czasem
sama łapię się na tym, że nie dość zwolniłam i śpieszę się nawykowo, dla samego
pośpiechu – często przynosi to efekt odwrotny do zamierzonego.
Poranek z
dziećmi – spotykanie się ze znajomymi i ich pociechami - gotowanie – jazda na
rowerze – trening jeździecki – jazda na rowerze (tak, robię to kilkakrotnie w
ciągu dnia) – prowadzenie zajęć – wieczór z rodziną – czytanie – pisanie…
Już jakiś
czas temu zorientowałam się, że nie muszę rano popędzać sama siebie, kiedy mój
syn wychodzi do szkoły około 10.00, nie zawsze powinnam pędzić na rowerze jak
opętana i w sumie nie warto jest myśleć o czynności, która jest jeszcze przede
mną – lepiej jest oddać się chwili/czynności obecnej i naprawdę w niej
zanurzyć.
Kiedy tylko
orientuję się, że wciąż nie „zredukowałam biegu” (o czym przypomina mi napięcie
w mięśniach) świadomie wykonuję pewne ćwiczenia:
- oddycham
głęboko,
- siadam na
5 minut,
lub
- relaksuję
się wolniejszą jazdą na rowerze - czasem
wystarczy tylko trochę zmniejszyć tempo, żeby odnaleźć to optymalne dla siebie.
Wszystkie te
rzeczy bardzo mnie wyciszają. Oczywiście do mojej skromnej listy można dołączyć
wiele innych zajęć, chociażby słuchanie odpowiedniej muzyki, medytację, jogę…
Proponuję
Wam ćwiczenie. Zastanówcie się, czy umiecie choć trochę (naprawdę trochę –
takie 5%) zwolnić przy następujących czynnościach:
A kiedy będzie post o koniach? (pytanie od mojej Córki:)
OdpowiedzUsuńBędzie w takim razie :-) Tylko muszę znaleźć myśl przewodnią... choć już mi się coś w głowie roi. Pozdrawiam.
UsuńDzięki! Jutro dam córce do przeczytania!
Usuń