Wakacje slow

Czy zastanawialiście się do czego są nam potrzebne wakacje? Wiem, że zaraz padnie szybka odpowiedź: „Do odpoczynku, szaleństwa, oderwania się od codzienności, ponudzenia bez wyrzutów sumienia albo poczucia przyjemnej intensywności życia, zaznania wolności i nieśpiesznego wstawania…”

Wakacje są jak opuszczenie fragmentu tekstu (co widać na przykładzie przerwy w pisaniu mojego bloga), wyzwolenie od codziennego świata i rzeczywistość alternatywna. Po wakacjach „powracamy do rzeczywistości” (choć szczerze mówiąc nadal mam problem, co jest tym „właściwym” a co „alternatywnym” światem) -  prawda jest jednak taka, że czas wolny służy między innymi temu, by ten „świat realny” ujrzeć wyraźniej. Czy aż tak bardzo potrzebujemy struktury i pewników - czy jesteśmy w stanie je docenić i mieć dosyć „pobłażania sobie” i „nadmiaru”?

Nawet po wakacjach warto znaleźć czas dla ciała i ducha - trzymać dobrą formę i odnaleźć te ćwiczenia, które sprawiają nam najwięcej radości

Teraz, kiedy czas urlopowy trwa nadal, albo wciąż korzystamy z ciepłych weekendów - zastanówmy się, co z tego czasu możemy przenieść do tej pozostałej, mniej spontanicznej a bardziej jednolitej, części roku? Co sprawiło nam najwięcej radości i przyjemności w czasie wakacyjnego wypoczynku? Czego nie udało się zrealizować i dlaczego?

Dzisiaj znów usiadłam z kubkiem herbaty przy komputerze, rytm wakacji ustalił się a po wyjazdach udało się osiągnąć równowagę. Potrzeba czasu, żeby przestawić się z rytmu wyjazd/dom: gorączka przedwyjazdowa, oswajanie nowego miejsca, porządki po powrocie. Najważniejsza jest jednak możliwość złapania dystansu, przyjrzenia się własnej rzeczywistości z boku, spokojne zanurzenie się w niej „na nowo”, być może z mniejszym balastem i umiejętnością odpoczynku – przecież trening czyni mistrza.