Widzicie ukrytą w lesie drogę? |
Czy jest według Was nuda?
Wróciłam właśnie ze spaceru (z Maliną w wózku) w deszczu bo
stwierdziłam, że wolę zmoknąć niż nudzić się w domu (ubrania można w końcu
wysuszyć a o powrót do równowagi psychicznej już trudniej). Deszcz zmienił
wszystko: światło, wilgotność, zapachy i dźwięki (przeobrażając ciszę w szum).
Według Słownika Języka
Polskiego PWN ‘nuda’ to uczucie przygnębienia, zniechęcenia, spowodowane
bezczynnością, monotonią życia.
Dużo pisze się o depresji, ale o tym, że tylu nudziarzy wkoło
nas? Że ciężko o ciekawą, ożywioną, inspirującą rozmowę? Prawie wszyscy
borykają się z nadmiarem obowiązków
domowych i zawodowych, jednak pisząc o nudzie chodzi mi o ten specyficzny stan
umysłu, który sprawia, że nie wiadomo kiedy wpada w głęboko wyżłobione koleiny
rutyny i zaczynamy mówić i robić wciąż to samo, rezygnując z radości tworzenia,
świeżości spojrzenia i poznawania czegoś nowego.
A cóż tam za rogiem? |
Kiedy zaczynam odczuwać ten stan, czuję się jakbym dotarła do
granic możliwości własnego umysłu. Uświadamiam sobie, że właśnie stoję przed
wirtualnym murem (patrz zdjęcie powyżej) własnych ograniczeń i robię wszystko, żeby przejść na drugą
stronę. Moje „nie mogę” i „mam ograniczenia” to cegiełki tej ściany a
beznadziejne narzekanie to zaprawa murarska.
Aby zrobić zdjęcie wystarczy nacisnąć spust migawki - to nieduży wysiłek |
Oczywiście, że każdy ma niedogodności, ale też prawdą jest,
że niektórzy potrafią zrobić coś z niczego (czyli bez jakiś dużych nakładów
finansowych) – napisać książkę, zostać mistrzem szydełkowych kwiatów czy
zaangażować się w pomoc innym.
Jak ja sobie pomagam?
·
Wgłębiam
się w temat – wgryzam w niego czując coraz większą ciekawość. Ostatnio jest to jeździectwo:
czytam, trenuję, próbuję, analizuję, planuję… oraz Zakopane w okresie
20-lecia międzywojennego. Czuję się trochę jak (staromodna) student z ołówkiem
i zakreślaczem w ręku.
·
Wróciłam
do trenowania judo. Postanowiłam sobie, że kiedy będzie taka konieczność, to nawet
wezmę ze sobą Malinę na zajęcia – najwyżej postoję z boku; takie wyjście to urozmaicenie,
spotkanie z ludźmi i przestrzeń inna niż domowe pielesze.
·
Ćwiczę
z Maliną na podłodze. Mam swój cykl treningowy rozpisany przez mojego męża na
podstawie książki „Skazany na trening. Zaprawa więzienna” (tytuł adekwatny do
sytuacji) a oprócz tego rozciągam się i ćwiczę z piłką.
·
Projektuję
zmiany wystroju w domu. Lubię też porządkować czyli wyrzucać - to w końcu
niezbędne przed przyjściem nowego. Kilka dni temu pozbyliśmy się stolika
(przeszkadzał chłopakom podczas gry w piłkę ręczną) i jaką ulgę odczułam (i to
bez kosztów)! Co następne? Wymienię zdjęcia wiszące na ścianie, zamontuję nową
półkę na CD (które musiały ratować się ucieczką na szafę przed 1,5-roczną
dziewczynką o zacięciu wspinaczkowym)…
·
Prowadzę
Dyskusyjny Klub Książki ze współpracą z Instytutem Książki. Spotkania to
świetna okazja, żeby podyskutować o czymś innym niż zazwyczaj się rozmawia.
Poznaje się ludzi z zupełnie innej strony, wybiera tytuły „nie w swoim stylu” i
poszerza własne horyzonty.
·
Myślę
nad projektami (aktualnie nad trzema), które poprawią jakość życia w naszej
miejscowości. Jeśli tylko się uda to napiszę o tym coś więcej.
·
Poznaję
kulturę Skandynawii czytając o tym i marząc o wyprawie rowerowej po Norwegii i
Szwecji. A nóż się uda…
Pomysłów jest dużo więcej – a wszystko
po to, aby żyć pełnią życia i cieszyć tym, co mamy wokół siebie, rozsiewając przy okazji trochę radości wokół siebie.
A może ktoś podzieli się z nami
swoimi propozycjami?
Mój sposób na nudę, to fotografia - coś co sprawia mi dużo frajdy i pozwala oderwać się od wszystkiego. No i przede wszystkim spędzanie czasu z najbliższymi. :)
OdpowiedzUsuńTo tak wciąga... i pozwala się "wyżyć" artystycznie :)
UsuńStaram się uciekać przed nudą i marazmem. Nie dać się jesiennemu "zasiedzeniu". Moje pomysły? Bieganie-nawet jak wieje, mży, jak człowiek zmęczony. To taki codzienny rytuał-wieczorem zakłada się legginsy, kurtkę, buty, czapę i w drogę po okolicznych górkach:) Widok szczęśliwego psa-bezcenny;) Co jeszcze? Szukam "nowości". Czy to w kuchni, czy w rękodziele. Rok temu to było szydełko, filmy instruktażowe, wzory, pierwsze wydziergane czapki. W tym roku haft krzyżykowy i projekt Kołderka za jeden uśmiech. Każdy nowy temat "budzi" do życia. Nowe kafejki, ulice w nowej odsłonie, nowe potrawy...
OdpowiedzUsuńTeż marzę o Norwegii, od lat:) W tym roku, by przerwać rutynę, wyskoczyliśmy na 3 dni do Wilna-niepowtarzalne przeżycie!
To szukanie nowości jest niezwykle poruszające :) Nawet wejście do nowej kawiarni daje dużą frajdę... :)
UsuńJeśli o mnie chodzi, to właściwie nie mam pojęcia o czym piszesz. Znam nudę ze słyszenia: "Mamo nudzi mi się". Od razu mi skacze ciśnienie, bo nie znoszę takiego zdania, zwłaszcza w ustach mojego własnego dziecka, dziecka nienudzącej się matki. Zwykle odpowiadam wtedy: "Wymyśl coś! Nudzą się tylko ludzie nudni". Jest to wjechanie na ambicję, często działa. Na szczęście. A jak nie działa - wymyślam Młodemu zajęcie: opróżnij zmywarkę, wyjmij odkurzacz i okurz, umyj lustro. Działa bez pudła na Starszą ("Nie, nie nudzę się wcale!") i na młodszych ("Taaaak!"), gdyż uwielbiają odkurzać i mazać po lustrze, a zwłaszcza pryskać sprayem:)
OdpowiedzUsuńPrzyrodnicy chyba nigdy się nie nudzą! Pozdrawiam :)
Usuń