W ostatnim tekście pisałam o „celebrowaniu każdej
wolnej chwili” – trudno jednak to urzeczywistnić, kiedy stale jesteśmy online i
jak magnesy przyciągamy do siebie wszelkiego rodzaju wiadomości, które
dodatkowo dają o sobie znać nieustannym brzęczeniem i pikaniem dochodzącym z
kieszeni, biurek i komputerów.
Przyzwyczailiśmy się już do określenia „śmieciowe
jedzenie” a teraz warto pomyśleć o tych wszystkich „śmieciowych informacjach”,
które pochłaniamy w olbrzymich ilościach i bez umiaru.
„Na tym polu oddajemy się niepohamowanemu
obżarstw, napychamy nasze mózgi wieloma fałszywymi
bądź nieważnymi danymi i nawet nie
przyjdzie nam do głowy, że ów biedny służący do myślenia narząd wszystko to
musi przetrawić, a przecież tak jak każdy inny organ potrzebuje czasu na
regenerację. I dziwimy się później, dlaczego czujemy się tak wypaleni
psychicznie, dlaczego naprawdę ważne zadania tracimy często z pola widzenia”.
Wielkim problemem jest przejście (psychiczne i
duchowe) z online do offline czyli po prostu do wyłączenia się. Wiąże się z tym
nabyta niezdolność do koncentracji - „dostępne wszędzie kanały informacyjne
nieustannie odrywają nas od właściwego zajęcia, rozkawałkowują nasz czas pracy
i osłabiają tym samym nasze największe dobro: uwagę”. Jest to swoista „klątwa przerywania”, która odbija się
również na naszym czasie wolnym i okresie relaksu. Przyzwyczajeni do
otrzymywanie „informacyjnego kuksańca” co kilkanaście minut, zabieramy swoje
przyzwyczajenia na weekend – zamiast cieszyć się wymarzonym spokojem, czujemy
się znudzenie brakiem wydarzeń i popadamy w ciągły, gorączkowy pośpiech również
w czasie wolnym.
Amerykański publicysta Nicholas Carr stwierdził:
„nieustanne surfowanie po Internecie, czytanie i
pisanie e-maili, skanowanie tytułów i wpisów na blogach, oglądanie filmów wideo
i słuchanie podcastów oraz przeskakiwanie z linki na link radykalnie zmieniło
jego myślenie. Wcześniej potrafił na całe godziny zatopić się w książce.
<Teraz moja koncentracja słabnie już po dwóch, trzech stronach. Robię się niespokojny,
tracę wątek i zaczynam się zastanawiać, co mógłbym jeszcze poza tym robić>. Kiedyś
czuł się jak nurek głębinowy w morzu słów. <Dzisiaj prześlizguję się tylko
po powierzchni jak na skuterze wodnym>”.
„Cała
sztuka, jak zawsze, polega na utrzymaniu równowagi w suwerennym obchodzeniu się
z Internetem, pocztą elektroniczną i komórką. Tylko osiągnięcie równowagi
pozwoli nam zyskać więcej czasu wolnego, niż go pochłonie. Do tego nie
wystarczy jednak obiecać sobie, że częściej będziemy się wyłączać. Najpierw należy
zdać sobie sprawę z wewnętrznego i zewnętrznego przymusu, który stoi na
przeszkodzie realizacji takiego zamierzenia”.
Zachęcam do rozmyślań, jak sprawy wyglądają u Was –
w następnym poście podzielę się spostrzeżeniami z własnego życia.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: „Sztuka
leniuchowania. O szczęściu nicnierobienia” Ulricha Schnabela.
Mądrze napisane...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten tekst przyczyni się do chociaż malutkiej wymiernej zmiany na lepsze. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodobnych odkryć w kwestii "śmieciowych informacji" dokonałam kilka miesięcy temu. Zrobiłam porządki w głowie, przeszłam na internetowy ścisły odwyk, wyzbyłam się wielu nawyków, przez co ograniczyłam znacząco dopływ informacji i przyznaję-lepiej sie żyje:D
OdpowiedzUsuń