Jak to wytłumaczyć, że po szalonych i zwariowanych
wakacjach znów swoim starym zwyczajem siedzę przy komputerze, spoglądam przez
okno na zwieszające się gałęzie daglezji i popijam herbatę z miodem i cytryną?
O wakacjach często słyszę, że jest to czas, kiedy musimy naładować akumulatory na cały
rok – aby starczyło nam sił aż do kolejnego lata. Towarzyszą temu obawy: Czy
się uda? Czy zgromadzimy na tyle słońca, upojnych wspomnień i fascynujących
wrażeń, żeby siłą rozpędu starczyło tej energii na jesień, zimę i wiosnę?
Wrzesień jest dla naszej rodziny właściwym początkiem roku. Za sprawą powrotu do
szkoły wszystko się zmienia i ustala na nowo -trzeba dopasować do siebie
elementy, które tworzą większą całość czyli naszą codzienność. Choć ciepłe
weekendy przypominają klimat letnich wakacji, przychodzi w końcu moment, kiedy
trzeba uwzględnić i pogodzić ze sobą obowiązki, zajęcia dodatkowe dzieci,
relaks i życie rodzinne.
„Życie przypomina mozaikę, która tylko z daleka
wygląda jak jeden harmonijny obraz. (…)
Każda chwila jest takim kamykiem w mozaice życia –
jasnym lub ciemnym, kolorowym lub szarym, złocistym lub intensywnie czarnym. I
tak jak mozaikę oglądamy zwykle z oddalenia, z rzadka tylko przypatrując się
jej kunsztownie ułożonym poszczególnym elementom, tak też nie zauważamy chwili,
choć wszystko jej zawdzięczamy. Bo to, co nazywamy życiem, to w końcu nic
innego niż nagromadzenie niezliczonych pojedynczych chwil”. („Czas. Przewodnik
użytkowania”, S. Klein)
Harmonogram dzienny i tygodniowy pełni więc ważną
rolę – pomaga nam w spełnieniu naszych potrzeb. Jest jednak coś, co pozwala nam
złapać oddech od codziennej rutyny i nadać strukturę naszemu rokowi – tak jak
pory posiłków regulują nasz dzień. Są to „znaki przestankowe” czyli specjalne
dni, miniświęta.
Nie załamuję się więc, że wakacje odeszły, tylko
wraz z rodziną kreuję nasze własne „przecinki” i „średniki”, co pozwoli nam raz
na jakiś czas wpłynąć do portu i złapać chwilę wytchnienia podczas rejsu po
morzach i oceanach codzienności. Wykorzystujemy potencjał, jaki tkwi w długich
weekendach, feriach i pojedynczych dniach wolnych – nie ulegamy presji, tylko
spędzamy je w sposób, który naprawdę nam odpowiada.
Dodatkowo, sami możemy tworzyć swoje własne
tradycje. Ja jakiś czas temu wymyśliłam „Wyjazdy w terminach nieoczywistych”czyli cykliczne weekendowe wypady z grupą nordic walking. Każda „subkultura” ma
przecież swoje własne święta kalendarzowe – swoje własne plemienne zgromadzenia
i obchody. Od wyścigów konnych, poprzez koncerty, festiwale a na zlotach
kończąc.
Korzystajmy więc!
Bardzo fajny, pozytywny tekst. Inspirujący. Życie jest jedno, nie wiadomo, jak długie, korzystajmy. Bardzo lubię takie teksty. Piękne, kreatywne fotografie. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Dziękuję za naładowanie moich akumulatorów. Zrobię dziś coś fajnego, by dzień stał się bardziej unikalny. :)
OdpowiedzUsuń:-) Pozdrawiam serdecznie i piszę dalej...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo lekkie pióro Aga! Fajnie, że są ludzie tacy jak ty i przekazują swoją energię dalej w świat :) Całuje z kanapy popijając herbatę z miodem!
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć :-) Fajnie się dzielić z innymi - nawet jak to tylko energia :-)
UsuńŚwietny wpis, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-) Pozdrawiam i zapraszam ponownie z jesienną wizytą ;-)
Usuń