Jakiś czas
temu pisałam o pędzących i trudnych do ujarzmienia porankach. Czym jest więc
wieczór? Przeciwieństwem pośpiechu, nerwowości i napięć? Czasem wyciszenia i
relaksu, momentem dla siebie i chwilą spokoju? Zapewne w każdym domu wygląda to
inaczej i moglibyśmy wysłuchać tylu historii, ilu opowiadających…
Wieczór to
dla mnie pora po godzinie 20., kiedy młodsze dziecko śpi spokojnie – nie ma już
wtedy bieganiny, szaleństw, skakania po łóżku, wieczornych dyskotek i krzyków
czyli wszystkiego tego, co dwulatek potrafi wnieść do życia rodzinnego.
Jest cisza.
Granie w kości.
Dobra herbatka z ziołami, imbirem, cytryną i miodem.
Wspólne rodzinne
czytanie książki ze starszym synem i moje przy tym robienie na drutach. Mam wówczas
wrażenie, że w każdy splot chłonie słowa czytane przez mojego męża – dlatego też
moje kominy i szaliki są naprawdę wyjątkowe J
Świat zewnętrzny przestaje istnieć i
czuję się jak w domku na pustkowiu, otoczonym przez drzewa i sowy.
Świetny post. Bardzo lubię wieczory. Obejrzę jakiś film, poczytam, posłucham muzyki czy popiszę z przyjaciółmi. Lubię te chwile. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
To dla mnie jedna z najmilszych pór dnia. Każdy pewnie ma swoją ulubioną...
Usuń