Szczepan Twardoch w radiowej rozmowie z
M. Nogasiem opowiadał, że jego dzienniki
(„Wieloryby i ćmy”) „powstały z
potrzeby notowania". Mówił o bardzo cienkich notesikach, które lubi nosić w
kieszeni spodni i które mu nie przeszkadzają. W takich cienkich notesikach może
zanotować zawsze jak coś wymyśli. (
Audycja: Do południa z dn. 10.11.2015.)
Nic w tym dziwnego - pisarze słyną z tego,
że mają przy sobie notesy w których ponotowane są różne słowa, myśli, tematy –
może powstanie kiedyś z tego wiersz, esej czy szczegół w fabule.
Ja też jestem fanką zeszycików, notatników
i kalendarzy. Zawsze jest coś ciekawego do zapisania lub wklejenia: recenzja nowej
płyty lub interesująco zapowiadającej się książki, którą warto będzie przejrzeć
przy okazji najbliższej wizyty w księgarni, pomysły do realizacji, codzienne
poranne przemyślenia, które nabrały intensywności i wyrazistości po nocy czy trafiający
w sedno cytat. Jednym słowem coś, co po fizycznym uwiecznieniu potrafi do nas powrócić
w zupełnie niespodziewany sposób i w tym odpowiednim dla siebie czasie. Niektóre
projekty czekają cierpliwie w kolejce, ale przynajmniej nie są zapomniane – bo to,
co w jednej chwili wydaje się być oczywistością w następnej potrafi trafić w
niebyt. A szkoda.
Na słowa pana Twardocha zwróciłam uwagę
bo tych, wymienianych przez niego, najmniejszych notesików nie stosuję (raczej te stacjonarne domowe) a pomysł wydał
mi się bardzo praktyczny - najwyższy czas, żeby wcielić to w życie.
***
Kiedy spacerowałam po lesie, tą samą co
zawsze ścieżką, która wydaje się już tak przeze mnie tak wydeptana i oswojona,
że aż monotonna, przyszło mi na myśl, że mogę ten tekst połączyć z pojęciem
„jałowego biegu”. Otóż Marcus Raichle, amerykański badacz mózgu, odkrył iż
„fakt, iż właśnie podczas pozbawionego konkretnego celu nicnierobienia, niektóre obszary mózgu
są bardziej aktywne niż podczas
ukierunkowanego myślenia, przybliża nas do wyjaśnienia owych przebłysków
geniuszu, które przenikają nas tak, jakby powstały z niczego. Wtedy bowiem,
kiedy nie ma impulsów zewnętrznych, mózg może czerpać z ogromnego skarbca
nagromadzonej „wiedzy wewnętrznej”. „Ktoś, kto zbyt zawzięcie poszukuje rozwiązania, często dosłownie
zdusza własną kreatywność – wtedy najwyższy czas przewietrzyć mózg i oddać się
w ręce nieuświadomionej mądrości biegu jałowego” (Sztuka leniuchowania;
U.Schnabel).
Tak więc warto spacerować, słuchać
muzyki, leniuchować a wszystkie ciekawe rzeczy, które akurat wpadają nam do
głowy notować aby nie wyparowały i zniknęły bezpowrotnie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz