Tak się składa, że uwielbiam zapisywać:
pomysły, plany, spostrzeżenia… a po przeczytaniu „Drogi artysty” już wiem, jak
pożyteczny jest to nawyk i za poradą autorki – Julii Cameron – zaczęłam
zasiadać do pisania również tuż po wyskoczeniu z łóżka omijając w ten sposób,
drzemiącego zapewne jeszcze, wewnętrznego Cenzora. Lubię siadać z kubkiem
ciepłej herbaty, spojrzeć przez okno i pisać to, co akurat przyjdzie mi do
głowy – a rano rzeczywiście mamy zupełnie inne (może bardziej świeże)
spojrzenie na świat. Zbieram w ten sposób roztrzepane myśli.
Pisanie to droga prowadząca do silnej i
wyrazistej świadomości własnego ja. Poza tym „bardzo trudno jest narzekać na
los, poranek za porankiem, miesiąc za miesiącem, i nie wziąć się w końcu do
konstruktywnego działania. Strony wydobywają nas z rozpaczy i prowadzą ku
rozwiązaniom, o jakich nam się nie śniło”.
Jednak to, do czego chciałabym właściwie
wszystkich namówić, to pisanie piórem. Ja wybrałam swoje dość starannie
wiedząc, że wkrótce staniemy się nieodłączną parą i rzeczywiście szybko dopasowaliśmy
się do siebie.
Pisanie piórem daje niesamowitą
przyjemność bo jest czymś tak lekkim, że potrafi wręcz zmienić jakość naszej
pracy. Kształtuje nasz charakter pisma (świetny
prezent dla dziecka), inspiruje i pomaga dostrzec piękno zaklęte w
codzienności; stalówka płynnie przesuwa się po papierze co daje zupełnie inne
wrażenie niż pisanie przygodnymi długopisami-reklamówkami.
Szerzmy więc kulturę pisania piórem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz