slow life

poniedziałek, 27 lutego 2017

Magia codzienności


slow life blog

Przez ostatnie dwa tygodnie mieliśmy rodzinne ferie zimowe. Inny rytm, inne aktywności i potrzeby - wszystko przewrócone do góry nogami. Nie wyjechaliśmy, zostaliśmy w domu i zajęliśmy się sprawami, które są ważne a na które trudno znaleźć czas między szkołą a pracą. Relaksem były zwykłe spacer, kino, wieczorne oglądanie Hobbita, zajęcia sportowe, malowanie kuchni, spowolnienie i bycie razem. Nic wielkiego a jednak pozostało poczucie uporządkowana, ogarnięcia i satysfakcji z załatwienia kilku rzeczy z listy PILNE I WAŻNE .


slow life blog

Życie rodzinne tak mnie wciągnęło, że zupełnie nie miałam czasu na to wirtualne. Nie ma co ukrywać: te dwa światy raczej się u mnie nie przenikają, ale egzystuję w dwóch różnych przestrzeniach. Jeden zabiera czas i uwagę drugiemu, konkurują ze sobą.

W świecie realnym jest wiele magii, którą uwielbiam wypatrywać, jest skupienie, gęstość przeżyć, wykorzystanie wszystkich zmysłów. Świat wirtualny jest płaski, czasem nazbyt powierzchowny, ale za to bardzo szybki, prawie pozbawiony ograniczeń w czasoprzestrzeni.

slow life blog

Od czasu napisanie ostatniego postu przyglądałam się temu, jak sama ulegam rozkojarzeniu i rozproszeniu. Nie przyczynia się do tego jedynie dźwięk przychodzącej wiadomości (który, prawdę mówiąc, od razu stawia mnie na baczność), ale również małe dziecko, które domaga się uwagi zawsze i wszędzie, niezależnie od tego, czy jem śniadanie, piję kawę czy próbuję odpocząć. Kiedy już znajdę czas dla siebie włącza się potrzeba nadrabiania życia – doszłam więc do wniosku, że nie ma co tak gonić, czasem naprawdę warto zrezygnować z jeszcze kilku czynności/aktywności/książek/artykułów, które da się przełożyć, czy w ogóle ominąć i zacząć delektować każdą wolną chwilą. Kończyć rzeczy, które się zaczęło, zaangażować maksymalnie na ile się da i świadomie wyłapywać wszystkie te rozpraszacze. „Najwyższa pora, by udać się w poszukiwaniu czasu, tyle że tego <pozyskanego> nie zaś straconego (jak niegdyś u Marcela Prousta)” a przy okazji poszukać tych wszystkich okruchów magii ukrytych w codzienności a niedostępnych w świecie wirtualnym: zapachu wilgotnego od deszczu lasu, krakania kruków latających wysoko nad głowami jak w baśniach, szumu wiatru, zapachu aromatycznej kawy, wirujących płatków śniegu czy kwiatów znajdowanych w trawie…

slow life blog

3 komentarze:

  1. Dokładnie! Lubię odpoczywać na różne sposoby, ale często decyduję się właśnie na powolne spacery, spędzanie czasu z rodziną, czytanie książek, kontakt ze zwierzętami... No po prostu delektowanie się chwilą :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta mandarynka piękna - może z Łazienek? ;)

      Usuń
    2. Tak, mandarynka z Łazienek :-). To, co napisałam jest bardzo proste, ale czasem, żeby do tego dojść potrzeba dużo czasu... Chodzi o to, że w wolnym czasie naprawdę odpoczywać a nie spinać się jeszcze bardziej planowaniem i konsumowaniem.

      Usuń