Magia świąt, której teraz intensywnie poszukujemy, to rzecz
bardzo świecka, może nawet
„łyknięta” przy okazji reklam
pobrzdękujących dzwoneczkami, przyprószonych śniegiem i przysypanych ho ho prezentami. Przywykliśmy do tego –
reniferów z Północy, miłej atmosfery w wirtualnych domach, korzennego zapachu
pierniczków i tłumów w centrach handlowych. Jest to część naszej kultury. Tęsknimy
za śniegiem i jesteśmy gotowi wziąć łopaty i skrobaczki do szyb samochodowych w
dłoń, aby tylko choć trochę popruszyło – wirujące gwiazdki oświetlone lampami
ulicznymi i czerwone od mrozu policzki to jest TO.
Życie blisko natury - świadoma konsumpcja - mikrowyprawy - rzemiosło - przyroda. Chcesz żyć jeszcze bliżej natury i bardziej eko? Udaj się w tę codzienną podróż razem ze mną.
poniedziałek, 19 grudnia 2016
poniedziałek, 12 grudnia 2016
Co wybrać - choinkę naturalną czy sztuczną?
Z niczym nie
da się porównać przyjemności wyboru bożonarodzeniowego drzewka, jego balsamicznego
zapachu wypełniającego cały dom i corocznej dyskusji na temat jego urody,
wielkości i niepowtarzalności. To w końcu jedyny taki czas, kiedy mamy prawdziwe drzewo pod naszym dachem.
Częsty jest też dylemat: co lepsze - świerk czy
jodła? Czy wiecie jak odróżnić od siebie te dwa drzewa?
piątek, 9 grudnia 2016
Świąteczny klimat - jak go stworzyć
Nie, nie podam recepty ogólnożyciowej
, generalizującej i uniwersalnej jak stworzyć w domu i sercu przedświąteczny
klimat. Właściwie sama nie wiem jak to zrobić – przecież właśnie w tym czasie
wiele firm nabiera rozpędu wymagając
od pracowników wskoczenia na jeszcze wyższy bieg. Ja, jako mama 1,5 – roczniaka,
też nie mam lekko (co mogłoby wynikać ze stwierdzenia „siedzę w domu z
dzieckiem”).
Próbowałam ostatnio zawalczyć, podjąć próbę i zrobić chociażby
ulubione bułeczki cynamonowe, ale… zaczęło się i skończyło jedynie na wyjęciu
przepisu, kupieniu drożdży i masła.Nie odważyłam się wsypać do pojemnika mąki,
widząc kątem oka jak moje małe, aczkolwiek niesamowicie sprawne, dziecko
rozlało wodę, wypluło pozyskane wcześniej (drogą wymuszenia) rodzynki na
podłogę, wyciągnęło większość sprzętów gastronomicznych z szuflady (waląc
triumfalnie wałkiem do ciasta o podłogę) i ostatecznie wdrapało się na stół
biorąc sobie za cel dzbanek z herbatą… Nie na moje nerwy… trzeba szukać dalej…
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Przyroda w grudniu (sezon 2.)
Muflony - mieszkańcy polskich Karkonoszy |
Jesteśmy coraz bardziej spragnieni słońca - nic dziwnego, dni będą coraz krótsze aż do
21 grudnia (pierwszego dnia zimy), który jest jednocześnie najkrótszym dniem
roku. Przyroda odpoczywa. W drzewach i
krzewach nie krążą soki, co pozwala rośliną przeżyć mrozy. Mało jest pokarmu
dla zwierząt, ale jeśli nie ma mrozu i śniegu, zawsze mogą znaleźć coś dla
siebie. Średnia temperatura grudnia dla Warszawy wynosi -0,7°C (średnia
wieloletnia z okresu 1981 – 2010).
wtorek, 29 listopada 2016
Między światem realnym a wirtualnym, porządki duszy i rok pisania bloga
Dla mnie świat realny i wirtualny to zupełnie dwa różne
światy. Wiadomo, przestrzenie gdzieś tam się pokrywają, ale jednak to nie to
samo. Im moje realne życie jest intensywniejsze, tym częściej rezygnuję z tego
wirtualnego.
Listopad okazał się miesiącem, który pochłonął mnie
całkowicie i teraz nagle zorientowałam się, że dobiega końca. Jak to? Już?
Niemożliwe. A gdzie prezenty przygotowane z wyprzedzeniem na mikołajki, a gdzie
ozdoby naturalne wpasowane mimochodem i nienachalnie w przestrzeń domu? Nie
wyrobiłam się?! No nie może być?! To gdzie ja byłam? Skąd się urwałam? Z choinki chyba – tej supermarketowej wystawianej do podziwiania od 2. listopada.
Czas zatoczył koło, zapętlił się – prowadzę bloga od roku a
więc przeszłam już przez wszystkie sezony od zimy do zimy. Znowu będę praktykowała
swoje coroczne rytuały; żeby znaleźć coś nowego i inspirującego o grudniowej przyrodzie
wybrałam się do biblioteki, przy okazji wypożyczając książkę naszego lokalnego
autora Tomka Kani „Myśl co chcesz. To
TWOJE życie”. Oj, panie Tomku, ma Pan rację: gra toczy się o nasze życie. Pora więc przeprowadzić duchowe porządki.
poniedziałek, 21 listopada 2016
Ozdoby świąteczne - wizyta w pracowni Alicji w Leśnej Polanie
Czy pora jest już myśleć o ozdobach świątecznych? Nie wiem, w
każdym razie postanowiłam wybrać się do Alicji – koleżanki z sąsiedniej wsi -
zobaczyć, co słychać w jej pracowni ceramicznej. Sama trasa Złotokłos –
Korzeniówka – Leśna Polana jest jak droga „korytarzem ekologicznym” wśród pachnących
i wibrujących wiatrem drzew a cel to malutka miejscowość z domami (często
drewnianymi) schowanymi wśród zieleni, werandami pełnymi kwiatów, wiklinowych
foteli i słodkawym zapachem palonego drewna z kominków. A ja jakoś tak lubię jechać lub iść "z celem" i ostatecznie zatrzymać się w miłym i dającym chwilę wytchnienia miejscu.
Pracownia Alicji jest nie tylko źródłem przepięknych,
trwałych ozdób świątecznych, ale też oryginalnych prezentów. Zresztą, sami
zobaczcie:
czwartek, 17 listopada 2016
Aromaterapia - piękny zapach w domu
Wyobraź sobie zimowy zapach tego boru... |
Czy wiecie,
że dziurawiec, który popijam raz dziennie wieczorami zaczyna działać?! Na
dworze szaroburo a ja z każdym dniem mam coraz więcej energii. Nie dręczą mnie
już małe smutki i jestem w tak dobrej formie, że wykorzystuję każdą sposobność,
żeby wyjść na zewnątrz: grabię liście w ogrodzie, jeżdżę na rowerze z dziećmi
(Malina w przyczepce) i uprawiam „swoje” sporty czyli jeżdżę konno i chodzę z
kijami. Czuję znaczną poprawę samopoczucia.
Czy zdajemy
sobie sprawę z tego, jak wielka moc spoczywa w roślinach? Nie jest to jakaś
tam magia, ale substancje czynne, które na nas oddziałują w konkretny sposób.
Przyzwyczajeni
jesteśmy do tabletek sprzedawanych przez aptekarza w białym fartuchu a
wyparliśmy wiedzę gromadzoną przez ludzkość przez setki lat. Coś wydaje nam się
nowoczesne a coś staroświeckie… może pora zmienić swoje spojrzenie. Nie jestem
jak Hermiona mieszająca w swoim kociołku skrzeki żab, łuski smoków i skrzydełka
nietoperzy, jestem kobietą raczej nowoczesną, która wykorzystując wiedzę popija
dziurawiec, macierzankę i inne zioła… I stosuje aromaterapię dla poprawy
nastroju…
Nagietek lekarski - roślina lecznicza i mieszkaniec mojego ogrodu |
Jak ważny
jest dla Was zapach? Jaki jest ten ulubiony? Dla mnie to aromat kawy, który
wypełnia kuchnię, albo który jest naprędce łapany, kiedy mimochodem ulatuje
przez drzwi kawiarni. Albo zapach rozgrzanego boru – przesyconego intensywnymi
olejkami eterycznymi… Zapachy to skojarzenia, które często COŚ uruchamiają…
Nieistniejący już Czuły Barbarzyńca, który zawsze był pełny aromatu książek i kawy - wspaniała mieszanka |
Lubię czytać
o Leonardzie da Vinci bo on tak bardzo korzystał ze swoich zmysłów; stosował
rozwiązania, które pobudzają również moją kreatywność, na przykład: zawsze dbał
o to, by jego studio przepełniał aromat kwiatów i pachnideł.
My możemy
zrobić to samo w swoim domu, prasowni czy biurze używając do tego całkowicie
naturalnych olejków eterycznych (nie: olejków
zapachowych), które zawierają czystą, wieloskładnikową esencję rośliny z której
zostały wytworzone. Mają one w sobie pachnące, lotne substancje wytworzone
przez rośliny. Jest to wielka tajemnica
natury – nadal nie znamy wielu ich składników.
Z zapach górskiego boru świerkowego zmieszanego ze szmerem strumyka? |
Aromaterapia
jest rewelacyjnie prosta, skuteczna i
przyjemna. Żeby poczuć w pomieszczeniu lub biurze upojną woń bergamotki,
cytryny, anyżu, cedru, cyprysu, drzewa różanego czy chociażby jałowca wystarczy
sięgnąć po: kominek aromaterapeutyczny, trochę wody, małą świeczkę i naturalny
olejek (dla pewności możemy zawsze kupić go w aptece).
Pamiętajmy,
że żadne produkty syntetyczne nie są w stanie zastąpić naturalnych. Cieszmy się
zapachem wraz z każdym wdechem pięknie pachnącego powietrza, zróbmy pożytek ze
swojego zmysłu i poczujmy, że oddychamy mając jednocześnie świadomość zapachu i
aromatu.
Ponadto, jest
to świetne pole do eksperymentów, można sporządzić swoją własną ulubioną
mieszankę zapachową lub skorzystać z gotowych, upajając się nie tylko świetnym
zestawem woni, ale i czerpać korzyści z ich właściwości terapeutycznych
wybierając te odpowiednie dla siebie: na pamięć, na zmęczenie, na ból głowy, na
dobre sen, na stres czy energetyzująco-pobudzający.
PS Przez
wiele lat stosowałam olejki eteryczne (Dr Beta) i mój dom był pełen małych
brązowych buteleczek, nie wspominając już o klimatycznym, orzeźwiającym lub
uspokajającym zapachu. Kiedy byłam w ciąży zaprzestałam ich używania – zgodnie z
zaleceniami - a teraz z prawdziwą rozkoszą do nich wrócę. Wybiorę tylko te,
które można stosować przy małych dzieciach.
niedziela, 13 listopada 2016
Listopad - miesiąc niedoceniony
Są miesiące, których nie trzeba reklamować bo i tak mają
świetny wizerunek – te wszystkie letnie, kwieciste, pełne energii słonecznej i
nadziei na lepsze jutro. A listopad? Stoi na końcu listy pod tytułem: ulubiony
miesiąc. Można by powiedzieć, że na szarym końcu bo kojarzony jest z pluchą i
pochmurnym niebem, upchnięty między „polską złotą jesienią” a „gwiazdkowym
szaleństwem” podkręconym dodatkowo przez amerykańskie filmy i szaleństwo konsumpcji. Niby-jesień, niby-nie-zima, niby-nic.
Tak naprawdę listopad zmienia w naszym rytmie bardzo dużo i
czy tego chcemy, czy nie – musimy się dostosować; jeśli ktoś będzie tkwił z
głową w letniej chmurze to straci dużo czasu i szansę na przyjemny czas.
·
Wyciągam
z kartonowego pudła na szafie getry, kominy i wszelkiego rodzaju ocieplacze,
sama się przy tym dziwiąc, że zrobiłam tyle fajnych rzeczy na drutach (po
prostu zapomniałam o tym przez te wszystkie ciepłe miesiące): gruby komin kawa
z mlekiem, szary motany na dwa razy z przeplecioną różową włóczką…
·
Piję
od czasu do czasu grzańca (choć zazwyczaj stronię od alkoholu) – przypomina mi to
ostatni wyjazd w Tatry i klimat zakopiańskiej starej góralskiej gospody.
·
Zaczynamy
palić w kominku, dzięki czemu w domu robi się absolutnie przytulnie. Rozpalaniem
zajmuję się zazwyczaj ja i konstruuję zgrabną, perfekcyjnie przemyślaną
piramidkę.
·
Robię
sobie czarną herbatę z cytryną lub pomarańczą i miodem – ciepły parujący kubek
to jest to.
·
W
mlecznym barze Bambino w Warszawie zamawiamy do obiadu czerwony barszcz do
picia w dużych białych kubkach. Świetnie rozgrzewa podczas miejskich spacerów.
·
Robimy
listy prezentowe i kupujemy większość prezentów – nie chcę biegać jak opętana w
grudniu po sklepach, albo wypatrywać, pędzącego po naszych błotnistych drogach,
samochodu wiecznie spóźnionego w tym okresie kuriera.
·
Jeśli
mam ochotę to zaczynam ozdabiać dom wszelkiego rodzaju świetlno-klimatycznymi
drobiazgami, które trochę rozjaśniają długie wieczory.
·
Robię
wieniec na drzwi wejściowe.
·
Wieszamy
karmniki i kule tłuszczowe dzięki czemu znów możemy obserwować przepiękne ptaki
z okien.
·
Starannie
wybieram i kupuję kalendarz na przyszły rok – w grudniu jest zbyt wiele spraw
na głowie. To jest dla mnie ważne - jestem przecież wielbicielką wszelkiego
rodzaju notesów i planerów.
·
Tak
wiele czasu spędzam w domu, że mimochodem zaczynam myśleć o drobnych zmianach wystroju.
·
Pijemy
koktajle truskawkowe z wyciągniętych zamrożonych owoców.
·
Zazwyczaj
czerpaliśmy pełnymi garściami z oferty kulturalnej Warszawy, ale w tym roku
będę musiała przynieść jej trochę do domu (nie mamy z kim zostawić dziecka).
·
I
ostatnie: uwielbiam szarlotkę podawaną na gorąco.
wtorek, 8 listopada 2016
Hygge - duński fenomen
Początek listopada odbieram jako odrobinę dołujący - może za
sprawą zmiany czasu, może to ten deszcz i szarość za oknem czy w końcu brak
dziennej drzemki u najmłodszej pociechy?
Tak wiele osób mówi ostatnio o hygge (z języka duńskiego)– według Marii Tourell Soderburg , autorki książki "Hygge. Duńska sztuka szczęścia" (wyd. Insignis, 2016):
„(…) hygge oznacza przytulność, bezpieczeństwo, ognisko domowe, ale też intymną wspólnotę, błogostan, komfort bycia ze sobą, z innymi, ze światem. Jest filozofią, praktyką, rytuałem, ostatnio też zwyczajną modą – w gastronomii czy projektowaniu”.
„(…) hygge oznacza przytulność, bezpieczeństwo, ognisko domowe, ale też intymną wspólnotę, błogostan, komfort bycia ze sobą, z innymi, ze światem. Jest filozofią, praktyką, rytuałem, ostatnio też zwyczajną modą – w gastronomii czy projektowaniu”.
Rozbawia mnie to. Nie jestem jeszcze na tym poziomie rozwoju i na tym etapie życia,
aby czerpać radość z wielogodzinnego nic-nie-robienia
w domu, nie chcę też lansować się, że tyle rzeczy u mnie jest takie hyggelig
(przymiotnik) a ja sama mam na celu jak najczęstsze hyggowanie (czasownik).
„Ulubiony relaks w wersji hygge to zaś takie snucie się po domu bez celu,
tracenie czasu” – nie, ta rozrywka nie jest akurat tą moją wymarzoną (nawet po
ciężkiej pracy).
Wczoraj, kiedy byłam od rana umęczona siedzeniem z marudzącym
dzieckiem robiłam pewne rzeczy wyłącznie z rozsądku i z miną bynajmniej nie
wskazującą na błogostan: mimo kiepskiego nastroju przygotowałam ubranka dla
dzieci z domu dziecka (na zbiórkę), wybrałam się na przejażdżkę rowerową z
Maliną w przyczepce (również bez poczucia błogostanu i jedynie po to, żeby choć na moment się wyciszyła) i wreszcie, kiedy
miałam już chwilę wolną zaczęłam ze słuchawkami na uszach przewozić drewno (z
bezładnej kupy na podjeździe do drewutni) – trzeba przyznać, że dopiero po
dziesiątej taczce poczułam wreszcie hygge i to, jak opada ze mnie narastające z
każdą godziną napięcie… chłód dnia i wewnętrzne rozgrzanie, szczapki drewna
uderzające o siebie i pomału zapadający mrok …
czwartek, 3 listopada 2016
Przyroda w listopadzie
Na początek podam kilka danych statystycznych: 1.XI dzień
trwa 9 godzin i 34 minuty a 30. już tylko 8 godzin i 5 minut. „Gubimy” więc
trochę dnia po drodze i dobrze byłoby wykorzystać każdą nadarzającą się okazję
do ładowania naszych słonecznych akumulatorów – pamiętajmy o tym!
piątek, 28 października 2016
O dziurawcu na jesienne słoty
Kiedy było jeszcze lato postanowiłam suszyć zioła na dworze,
w przewiewnej altance. Cieszyłam się, kiedy zdjęłam szeleszczące ziele i mogłam
przełożyć je do słoików. Zależało mi zwłaszcza na dziurawcu, który ma wiele
bardzo cennych dla zdrowia właściwości - o czym można przeczytać w artykule mu
poświęconym.
wtorek, 25 października 2016
Nienudna codzienność
Widzicie ukrytą w lesie drogę? |
Czy jest według Was nuda?
Wróciłam właśnie ze spaceru (z Maliną w wózku) w deszczu bo
stwierdziłam, że wolę zmoknąć niż nudzić się w domu (ubrania można w końcu
wysuszyć a o powrót do równowagi psychicznej już trudniej). Deszcz zmienił
wszystko: światło, wilgotność, zapachy i dźwięki (przeobrażając ciszę w szum).
czwartek, 20 października 2016
Nordic walking - weekendowe wyjazdy
Kilka tygodni temu dałam swojej sobotniej grupie propozycję
weekendowego wyjazdu w Tatry. Nie spodziewałam się dużego odzewu a tu nagle
okazało się, że moi nordic-przyjaciele
podeszli do sprawy entuzjastycznie i bardzo kreatywnie.
O wędrówkach tatrzańskich marzyłam już od dłuższego czasu. Mój
mąż widząc jak od zawsze chyba wzdycham na widok strzelistych świerków, nie
mówiąc już o chmurach w kształcie Orlej
Perci, stał się pomysłodawcą mojego weekendowego wyjazdu, a swojego
stacjonowania w domu z dziećmi.
poniedziałek, 17 października 2016
Powrót w Tarty
Długo zastanawiałam się nad tym, co napisać o swoim powrocie
w Tatry. Nie było mnie tam około 10 lat. W jakiś przedziwny sposób skończyły
się awanturnicze czasy w których kilka miesięcy w roku spędzałam w górach. Teraz
przyszedł czas na spojrzenie na wszystko z dystansu – za to właśnie kocham góry
– za tę inną perspektywę.
THINK LESS, LIVE MORE
PS Do tematu jeszcze wrócę. Napiszę o tym jak urozmaicić treningi nordic walking i zorganizować weekendowy wyjazd.
środa, 12 października 2016
Slow gardening czyli dlaczego warto czytać książki ogrodnicze
Oto post niejako zamówiony, temat: książki ogrodnicze. Może
to nie jest do końca TA pora, kiedy myślimy o kwiatach, sadzeniu i
projektowaniu ogrodu, ale jest to idealny czas na czytanie.
Ogrodnictwo świadome jest przeciwieństwem przypadkowych
działań w ogródku – takich, które są nie tylko bardzo kosztowne i czasochłonne,
ale też bezcelowe. Jeżeli pewnych spraw nie przemyślimy i nie poprzemy fachową
wiedzą, wkrótce okaże się, że nasz ogród stale jest „nie taki”, rośliny
posadzone „gdziekolwiek” dawno stały się pożywką dla dżdżownic a my rokrocznie „topimy
nasze pieniądze w błocie”.
Aby cieszyć się pięknem roślin nie musimy być posiadaczem
ogrodu - wystarczy, że mamy balkon lub parapety do dyspozycji. Dlaczego nie? Liczy
się radość, piękno i relaks - to właśnie daje nam obcowanie z naturą.
Około 9 lat temu stałam się posiadaczką ogrodu – stało się to
zupełnie niespodziewanie i tak nagle, że interesował mnie on jedynie w
zakresie: leniuchowanie na kocyku, gra w badmintona, zrywanie pysznych owoców i
tym podobne. Pomału, pomału zaczęłam się ogrodem naprawdę interesować - namierzyłam
okoliczne sklepy ogrodnicze i zaczęłam przypatrywać się uważniej, co tak naprawdę
„w trawie piszczy”.
Czytając książki i oglądając przepiękne zdjęcia obrasta się coraz
bardziej wiedzą a kiedy dodatkowo przetestujemy pewne rzeczy w praktyce –
zaczyna się również zdobywać cenne doświadczenie i wyciągać wnioski z własnych działań. To przynosi satysfakcję i efekty.
Swoje książki ogrodnicze zawsze przed zakupem oglądam i
sprawdzam, czy to jest to, czego szukam i czy znajdę tam nie tylko inspiracje (nie
powielajmy tego, co mają sąsiedzi – zróbmy coś innego), ale też odpowiedzi na
moje pytania. Zwracam też uwagę, aby mieć książki jak najbardziej różnorodne. Większość
prezentowanych książek pochodzi z taniej księgarni Dedalus, do której zawsze zaglądam,
kiedy jestem w Warszawie.
piątek, 7 października 2016
Październikowy plener fotograficzny
Dwa dni deszczy i siedzenia z dziećmi w domu.
Gdybym mieszkała w mieście to pewnie spotkałabym w windzie
koleżankę z piętra wyżej, albo poszła na kawę i patrzyła przez wielkie
okno na wirujący tłum, ewentualnie ludzi zapatrzonych w ekrany swoich laptopów
i popijających espresso. Coś by się działo.
A tak? Wyszło słońce,
dziki, niedowietrzony maluch szaleje - trzeba więc wyjść i na przekór
wszystkiemu zrobić coś dla siebie.
Ciężko jest fotografować trzymając jednocześnie rower z
bujającym się z tyłu (na krzesełko) dzieckiem, ale jest to możliwe. Trzeba być
jedynie bardzo skupionym, działać instynktownie i wyłączyć myślenie…
Zdjęcia są zupełnie realistyczne bo mam w sobie wielką
niechęć do upiększania, jest w nich zawarty realizm i może uda Wam się poczuć orzeźwiające
powietrze i zwykłą radość ze słońca.
wtorek, 4 października 2016
Przyroda w październiku
Chryzantemy i wrzosy - symbole jesieni |
Jesień – poranne przymrozki przeplatają się z ostatnimi
słonecznymi promieniami babiego lata. Wszędzie wokół widzimy intensywne kolory
i owoce wiszące na drzewach i krzewach – możemy wykorzystać ten czas zbierając,
susząc, dusząc i robiąc nalewki lub wybierając się na spacery pełne jeszcze
ciepłych kolorów.
Jesień to czas obfitości i koloru |
czwartek, 29 września 2016
Slow gardening - jesienne działania w ogrodzie
Sadzę cebule w ogrodzie |
Przechadzam się po jesiennym ogrodzie, upajam orzeźwieniem
podczas porannych przejażdżek rowerowych z Maliną, popijam czarną herbatę z
miodem i cytryną i dochodzę do wniosku, że to najwspanialsza pora roku.
Malwa |
Już jakiś czas temu wymyśliłam, że przed domem zrobię łączkę
krokusową – nie pojedyncze kwiaty schowane gdzieś w trawie pod drzewem, ale
wyeksponowane, rozłożone nierównomiernie (dające wrażenie naturalności) i
przyciągające uwagę przechodniów. Efekt będzie widoczny na wiosnę, ale do
dzieła trzeba przystąpić już teraz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)