slow life

wtorek, 5 marca 2019

Mieć czy być

slow life blog


O
d wielu miesięcy zastanawiam się, co mogę zrobić dla środowiska. Nasze mieszkania, domy i ogrody są zapewne bardzo przytulne, czyste i zadbane, jednak śmieci, które produkujemy nie trafiają w niebyt, tak samo, jak nie wzięły się znikąd. Nasza zachłanna konsumpcja ma znaczenie. Gdzie jednak tkwi jej źródło? Co sprawia, że wciąż chcemy mieć więcej i więcej, nie dostrzegając jednocześnie tego, co już posiadamy?


Nie możemy łudzić się, że w momencie kiedy staliśmy się posiadaczami osobnego kosza na odpady surowcowe, zostaliśmy rozgrzeszeni a nasze intencje są czysta.  Według norm unijnych w 2020 roku nasz (polski) poziom recyklingu musi osiągnąć 50% (Forbes). Jak na razie ciągle jest nam do niego daleko, co więcej – ilość odpadów komunalnych wciąż rośnie (GUS).

E. Fromm w swojej książce „Mieć czy być” zadał pytanie: „Jak to możliwe, że najsilniejszy z ludzkich instynktów - instynkt przetrwania – zdaje się nie wpływać zupełnie na nasze działania?”. Odpowiedzi doszukuje się między innymi w egoizmie kreowanym przez system oraz w tym, że wymagane zmiany naszego życia są nazbyt drastyczne, a cena za poświęcenie teraźniejszości zbyt wysoka.

slow life blog

Dlaczego to, co nowe tak szybko przestaje nas zadowalać i cieszyć -trafiając do śmietnika równie szybko, jak znalazło się w naszym (wirtualnym czy rzeczywistym) koszyku? Dlaczego nie stosujemy kolejności: użyj tego, co już maszpożyczwymień siękup używanezrób samkup?

Stosunek do posiadanych rzeczy zmienił się w XIX wieku.

„Dawniej wszystko, co człowiek posiadał było otoczone troską i dbałością, wykorzystywane prawie do granic możliwości. Kupowało się po to, by się <trzymało>, <nosiło> itp. XIX wiek mógłby w formie motta wybrać sobie hasło: <Stare jest piękne!> Dzisiaj wartością stała się konsumpcja, nie zaś zachowanie w dobrym stanie, kupuje się po to, by zaraz wyrzucić. Niezależnie od tego, czy nabywamy samochód, sukienkę czy jakiś gadżet, bawimy się nim przez krótki czas, a gdy już nas znudzą, pozbyły się ich. Stały się bowiem <stare>, i kupujemy najmodniejszy wzór. Nabycie przejściowe, posiadanie i użytkowanie, wyrzucenie (lub jeśli to możliwe zyskowna wymiana na lepszy model), nowy nabytek – tak wygląda błędne koło konsumpcji-kupowania, a mottem dzisiejszych czasów z pewnością może być hasło: <Nowe jest piękne!>” (E. Fromm „Mieć czy być”)

Od czego zaczniemy?

slow life blog


3 komentarze:

  1. W polskich warunkach sortowanie nie istnieje. W mojej okolicy posortowane i nieposortowane lecą do jednej śmieciarki. Mój brat kiedyś pracował na maszynie robiącej palety z sortowanych tektur itd. i mówi, że te kosze na odpadki to fatamorgana. I tak wszystko trzeba posortować od nowa. Między innymi dlatego, że szkło trzeba podzielić na kolory. Kartonowe soki są bezużyteczne i idą do spalenia. To nic, że są z kartonu, ale mają doklejoną folię, więc ta tektura jest nie do odzyskania i sobie płonie na polskich nielegalnych wysypiskach. Ten znaczek na opakowaniu to zwykłe kłamstwo producenta. Lakierowane tektury też idą do spalenia lub wprost na wysypisko. Pet też trzeba podzielić na rodzaje. Musiałabyś mieć kilkanaście worków a sortownia kilkanaście odbierających samochodów, żeby to miało sens. Lepiej iść w opakowania wielokrotnego użytku, ubierać się w lumpeksach, naprawiać ubrania i buty zamiast wyrzucać. Ludzie się dziwią, dlaczego chodzę od kilkunastu lat w jednym polarze. Właśnie dlatego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też cały czas zmieniam swoje nawyki. Masę rzeczy wyeliminowałam, ale jednak wciąż mam śmieci.
      Owszem, kartony na napoje to masakra. Już udało mi się je wyeliminować. Tak samo wodę butelkowaną... Okazuje się, że to wcale nie jest trudne... to tylko nawyki i nasza bezmyślność. No i pseudo wygoda.

      Usuń
  2. Zgadzam się z Twoim zdaniem na temat przesadnego konsumpcjonizmu. Od siebie dodam jeszcze jeden problem, który mnie osobiście bardzo doskwiera: jakość współcześnie produkowanych rzeczy. Piszesz, że kiedyś się nosiło i nosiło, a teraz kupuje się, by zaraz wyrzucić. Pamiętam czasy mojego dzieciństwa, kiedy ubranka przechodziły z dziecka na dziecko i na jednym zestawie można było wychować 4-5 dzieci. Dziś ogólnie ubrania są takiej jakości, że po kilku praniach są zdeformowane, wyblakłe, wyglądają jak szmatki :( To samo tyczy się różnych sprzętów. Są tak produkowane, żeby przetrwać okres gwarancji, a potem koszt naprawy jest niewspółmierny do ceny nowego :( Nawet telefony zużywają się bardzo szybko i nie raz zakup nowego wymuszony jest awarią wyświetlacza czy jakiegoś tam systemu, a nie modą:/ Tak wg mnie nie powinno być...

    OdpowiedzUsuń