P |
rzyroda
zaczyna budzić się do życia. Nawet jeśli niespodziewanie znajdziemy się w
środku śnieżnej zadymki, to i tak dostrzegamy i słyszymy wokół siebie coraz
więcej ptaków a dni stają się znacząco dłuższe. Skorzystajmy z jej mocy –
otwórzmy się na nią.
Uczę swojego
syna-nastolatka przyrody a tak naprawdę miłości do niej. Przygotowuję go do
konkursu przyrodniczego (organizowany między innymi przez sąsiadujący z nami
Chojnowski Park Krajobrazowy), ale to tylko pretekst. Razem poznajemy gatunki
związane z terenami otwartymi. Czytamy, słuchamy i próbujemy odszukać w
terenie. Sprawdzamy chociażby, czy już przyleciały do nas akrobatki czajki.
Tak, są – tam gdzie w tamtym roku, na płaskich, podmokłych polach.
Nasz lokalny krajobraz jest wyjątkowy – są tu sady, łąki, stawy, pola, mokradła i lasy przez które wije się leniwie Jeziorka wraz ze swoimi, czasem przypominającymi kanałki, dopływami. Wszystko to tworzy sieć, którą można w nieskończoność eksplorować.
Teraz uczymy
się rozpoznawania i głosów ptaków i ssaków. Czytamy ciekawostki o roślinach i
przepięknych motylach. Niektóre z nich spotykaliśmy na drodze naszych wypraw a
resztę będziemy szukać w tym sezonie. Przyrodę odkrywa się przecież pomału i
cierpliwie – dokładając kolejne klocki w tej misternej wielowymiarowej konstrukcji.
Czasem za rokiem spotykamy sarny, lisy, tropy borsuka, niebieskie klejnoty
– zimorodki, puchate raniuszki, tańczące
po trzcinach wąsatki, bardzo duże i silne dzięcioły czarne czy strzyżyki i
mysikróliki, które są tak malutkie i ruchliwe, że przypominają zwinne myszki.
Oglądanie
atlasów, czytanie i odkrywanie ciekawostek przynosi efekty. Tak, jesteśmy
przewodnikami po swojej okolicy, z każdym rokiem bardziej doświadczonymi.
Kochamy dolinę naszej rzeki - poznajemy
ją jeżdżąc na mikrowyprawy rowerowe. Czasem, mijając samochodem piękną łąkę czy
pastwisko przez które płynie cienka struga, patrzę tęsknie w tamtym kierunku –
marzę, żeby wrócić tam i na piechotę iść wzdłuż jej nurtu. Daje to niesamowite
poczucie wolności i szczęścia.
Przecież
każdy z nas może być przewodnikiem po swojej okolicy. To, co dla stałego
bywalca jest takie zwyczajne i „normalne”, dla kogoś nowego staje się
niezwykłym odkryciem. Przypomina mi się opowieść Przemysława Barszcza z książki
„Sekretny dziennik lasy”:
„No więc, żeby spotkać najniezwyklejsze
gatunki ptaków, nie trzeba wybierać się na Borneo, eksplorować Amazonii czy
Dalekiej Północy. Odwiedził mnie kiedyś Brytyjczyk, zapalony obserwator ptaków,
który zjeździł niemal cały świat. Oprowadziłem go po najciekawszych miejscach w
mojej okolicy. Parę dni później na swoim blogu umieścił wpis, w którym
przyrównywał swoje odczucia do wizyty w ornitologicznym raju. A był to gość,
który zjeździł pół świata. Zachwyciły go dzięcioły zielonosiwe, spotkanie
remiza było dla niego niemal objawieniem, a kiedy wybraliśmy się na
poszukiwanie puszczyka uralskiego, był w ekstazie”.
Tak,
wszystkim nam życzę takich właśnie objawień i ekstaz oraz umiejętności
odnalezienia spokoju i radości życia dzięki obcowaniu z przyrodą.
Dziękujemy! Takich życzeń nam trzeba! Jak to dobrze, że nam nie zamkną znowu lasów!
OdpowiedzUsuńNiech MOC będzie z nami :-)
Usuń