slow life

wtorek, 18 kwietnia 2017

Plan idealnego dnia

slow life blog


Jakiś czas temu robiłam ćwiczenie, które bardzo mnie poruszyło. Szczerze mówiąc, długo nie mogłam się z nim uporać i do tej pory tkwi w mojej głowie. Jest to stworzenie planu swojego idealnego dnia. Zadanie zostało zaczerpnięte z książki „Droga artysty”(aut. J. Cameron) i brzmi następująco:

Idealny dzień: zaplanuj idealny dzień w życiu, jakie chciałbyś wieść. Nie ma żadnych ograniczeń. Możesz być kimkolwiek i mieć wszystko co dusza zapragnie. Idealne otoczenie, praca, dom, krąg przyjaciół, związek intymny, pozycja w wybranej dziedzinie sztuki – twoje najśmielsze marzenia.


Zaraz po tym ćwiczeniu jest następne:

Wybierz jeden odświętny element swojego idealnego dnia. Postaraj się go urzeczywistnić. Może na razie nie przeprowadzisz się jeszcze do Rzymu, ale nawet w swoim obskurnym mieszkaniu mógłbyś się rozkoszować filiżanką cappuccino i croissantem.

No i masz babo placek… Od czego zacząć? Co wybrać? Przytulne irlandzkie miasteczko czy Saską Kępę? Urocze małe mieszkanko z balkonem wychodzącym na miejski zgiełk czy dom otoczony ogrodem i zielonymi pagórkami? W jakiej rzeczywistości się umieścić? Nie jest to zadanie tak proste, na jakie w pierwszym momencie wygląda. Do tej pory mam chaos w głowie i wiele wątpliwości. Sama widzę, jaka jestem  czasem niezdecydowana i markotna. Teraz postanowiłam wizualizować, zamiast marudzić – wykorzystać te chwile, kiedy myśli zaczynają swobodnie meandrować i odrobinę poupajać się wizją własnego idealnego żywota umieszczonego w przepięknej, wychodzącej naprzeciw moim potrzebom scenerii. Chyba właśnie odniesienie się do własnych potrzeb będzie tu najbardziej pomocne. Czego bowiem potrzebujemy, żeby wreszcie poczuć, że żyjemy pełną piersią?
Czas, który mamy do dyspozycji nie zawsze możemy poświęcić na to, co kochamy czy chociaż lubimy i sami zaczynamy się blokować, krok po kroku odsuwać od marzeń i wpadając w wir niekoniecznie pożytecznych dla nas działań.


slow life blog


slow life blog

Teraz przyszła pora na rozprawienie się ze swoim aktualnym schematem i na przypomnienie, że trzeba wykorzystać to, co mamy pod ręką, a nie narzekać na to, czego nam brakuje. Poza ty, zamiast głowić się nad wielkimi pytaniami warto wykonać codziennie jedno drobne działanie. Wiem z doświadczenia, że dzięki temu jakość naszego życia znacznie się poprawi.

Czym są te drobiazgi? Każdy może usiąść i wymyśleć swoje (na podstawie swojego planu), ja podpieram się pomysłami z ww. książki, żeby trochę pobudzić swoją kreatywność - może i dla Was będą pomocne i inspirujące:
·        Wycieczka do sklepu ze starociami, samotna wyprawa na plażę, wizyta w oceanarium czy galerii sztuki.
·        Długi spacer na łonie przyrody, wizyta w kościele, synagodze czy zagajniku (kontakt z sacrum).
·        Zapalenie kadzidełka lub użycie olejków eterycznych – o których kilka praktycznych informacji znajdziecie TU.
·        Dziesięć minut z arcydziełem (muzycznym, literackim, malarskim…).
·        Pięć minut tańczenia boso w rytm bębnów.
·        Zjedzenie jednego z przysmaków dzieciństwa.
·        Włożenie ulubionego ciucha bez szczególnej okazji.
·        Odwiedzenie egzotycznych zakątków w okolicy lub spróbowanie oryginalnej egzotycznej kuchni.
Jestem osobą, która boi się nudy i niechlujstwa czynności wykonywanych mechanicznie. Czasem wolę nie zjeść, nie posprzątać, nie wypocząć – byle tylko przeżyć coś ciekawego, porozmawiać z kimś interesującym czy zobaczyć coś nowego. Zaspokaja to moją ciekawość świata, daje masę energii i sprawia, że codzienne życie jest dużo ciekawsze. Lubię wyszukiwać te momenty - są dla mnie niezwykle wartościowe i sprawiają, że napełniam się radością, którą mogę przekazywać dalej.

Niewiele mam czasu dla siebie i w pewien sposób ograniczone możliwości przez życie na wsi – nie mam tu kin, galerii sztuki, teatrów i antykwariatów na wyciągnięcie ręki (tak, uwielbiam je i brakuje mi ich) tym bardziej cenię każdą wolną czy inspirującą chwilę i staram się ją wykorzystać. Nie, nie jest to łatwe – trzeba się sobie przypatrzyć, lepiej poznać, nadążyć za zmieniającą się rzeczywistością i dostosować do zastanych warunków. Czasem, żeby oderwać się od przetartych ścieżek siadam z notesem i piórem i zaczynam notować, zastanawiać się nad potencjałem i możliwościami tego miejsca… 


slow life blog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz