J
|
akiś czas temu wybraliśmy się na kolejną krótką
wycieczkę po swojej okolicy. Celem była mała rzeczka a właściwie struga, którą
upodobały sobie bobry. Oczywiście dostosowały ją do swoich potrzeb i niepozorny
kanał zmieniły w wodno-lądowe królestwo.
Efekt był zachwycający: misterne tamy i żeremia (nawodne kopiaste
domki ze ściętych gałęzi i mułu) systemy wodne i zatrzymana w lesie woda,
której tak obecnie brakuje. Dla tych gryzoni, mieszkających w grupach rodzinnych (tworzących przy dużym
zagęszczeniu kolonie),
to właśnie woda stanowi zabezpieczenie przed drapieżnikami, a zimą dodatkowo przed
napływem lodowatego powietrza.
Zimą, kiedy brakuje roślin nadbrzeżnych i wodnych
o niezdrewniałych pędach, bobry zmuszone są do zmiany diety – zjadają wówczas
korę obdzieraną z gałęzi drzew (głównie topoli i wierzby).
Nie byliśmy tam nigdy wcześniej i mogliśmy sobie
jedynie wyobrazić jak ten uśpiony w ciągu dnia świat ożywa wraz z nadejściem
zmierzchu. Uwielbiamy takie mikrowyprawy, dzięki którym możemy przenieść się do
równoległej rzeczywistości – tej dzikiej i naturalnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz