A
|
więc
nastało mistyczne potem. Możemy już zacząć
wykorzystywać zapasy gromadzone od lat: książki poupychane po kątach, samouczki
języków obcych wciśnięte w najdalsze zakamarki (zamiennik dalekich podróży),
przepisy kulinarne zaznaczone karteczkami samoprzylepnymi, włóczki, materiały i
farby czekające na moment natchnienia…
Czy mam teraz więcej czy mniej czasu? Sama nie
wiem, robię pośpiesznie bilans, ale i tak nie ma on sensu – to przecież inny
czas, nie dający się porównać z tamtym.
Nie chodzę już na treningi jeździecki, ale mam za
to domowe przedszkole i nauczanie domowe. Pracuję też w innych godzinach i to wyłącznie
z domu. Nie mam już swoich ukochanych chwil samotności i codziennych spotkań z
przyjaciółką. Wyjazdy do miasta zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki a dom stał się jednocześnie kawiarnia, knajpą, czytelnią i księgarnią.
Czas płynie zupełnie inaczej a uczucie to jest
spotęgowane zmianą czasu na letni.

Pracuję z rodziną w ogrodzie i chodzimy na spacery
bo wciąż możemy to robić. Kąpiele leśne są ważną częścią naszego życia i
potrzebujemy ich dla zdrowia psychicznego. Czytam teraz o shinrin-yoku i mam nadzieję, że kiedyś znów poprowadzę grupę na
nowe leśne czy górskie szlaki i będę mogła opowiadać o wszystkim tym, czego nauczyłam
żyjąc blisko natury.
Reaktywowałam też swój stary aparat – nie chcę już
robić zdjęć tylko telefonem. Kilka lat temu, kiedy moja córka była jeszcze noworodkiem
zrobiłam fotograficzny projekt opowiadający o naszym codziennym, najzwyklejszym
życiu. Tak jak się spodziewałam, po kilku latach te czarno-białe zdjęcia okazały
się czymś niezwykłym, pamiątką o wielkiej wartości. Teraz nadszedł czas, żeby
to powtórzyć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz