slow life

poniedziałek, 11 stycznia 2021

Sprawdź, co masz - inwentaryzacja

 

slow life blog

P

rzechadzam się po domu i rozglądam wkoło. Od wielu miesięcy przyglądam się uważnie temu, co gromadzę. Zaglądam w dalekie zakamarki półek i ciemne kąciki kuchennych szuflad. Porządkowanie trwa nadal, a ja coraz lepiej poznaję konsumpcyjne nawyki naszej rodziny. Sprawa jest dość pilna i nie chodzi tylko o komfort naszego życia – zmiany klimatyczne oraz dewastacja naszej planety zaszły już tak daleko, że nie pozostało nam wiele czasu. Aby nie dopuścić do katastrofy musimy już teraz zmienić nasze codzienne przyzwyczajenia. 

Zaczęło się bardzo prosto – moim nieznoszącym sprzeciwu i najlepszą nauczycielkom porządkowania mieszkania okazała się nie japońska minimalistyczna trenerka w idealnie skrojonej sukience, ale moja mała córeczka, która nagle zaczęła docierać do najmniej oczywistych i jednocześnie najbardziej zakurzonych zakątków naszego mieszkania. Beztrosko ujawniała niewygodną prawdę o nas samych wyciągając stare czasopisma, nieaktualne mapy, od wieków nieużywane sprzęty kuchenne i przykurzone klamoty przycupnięte pod szafką. Nie było innego sposobu – trzeba było się temu wszystkiemu krytycznie przyjrzeć…

slow life blog


Mamy w domu przedmioty, które uwielbiam: kawiarkę w której codziennie kilka razy dziennie robimy aromatyczną kawę, ubrania, które mogłabym nosić na okrągło, wieczne pióro bez którego nie istniałby mój charakter pisma, rodzinne zdjęcia i książki do których wielokrotnie wracam ... Nadal jednak istnieją i takie, które wolą ukryć się przed moim wzrokiem – trochę niepokorne, nieprzystosowane i niełatwe w odbiorze. Jednym słowem: problematyczne.

Nie jestem do końca zwolenniczką strategii, która namawia, aby pozbywać się wszystkiego, czego nie szukaliśmy czy nie dotykaliśmy przez ostatnie sześć miesięcy. Kiedy ma się dzieci trzeba wciąż i wciąż przeglądać ubranka, zabawki czy książeczki, aby nasz dom nie przemienił się w zagracony magazyn.

Kupiliśmy też wiele rzeczy, w których  pokładaliśmy wielkie nadziej – miały przecież coś zmienić w naszym życiu, coś ulepszyć. Czy zabrakło nam jednak kreatywności, czasu czy może przestrzeni skoro zostały odłożone na bok i ostatecznie zignorowane? Może warto na nowo wykorzystać tkwiący w nich potencjał?

Posiadamy o wiele więcej niż potrzebujemy. Musimy więc poznać swoje prawdziwe potrzeby i przestać ulegać pokusie kompulsywnego kupowania. Zacząć kierować się następującą kolejnością: użyj tego, co już masz – pożycz – wymień się – kup używane – zrób sam – kup. Prawda jest taka, że gdyby wszyscy ludzie na Ziemi (7,53 miliarda), żyli w taki sposób jak my – nasza planeta byłaby w niezłych tarapatach.  Dlatego nie możemy ignorować danych o śmieciach czy zmianach klimatycznych, które przecież zachodzą na naszych oczach. Od czegoś trzeba zacząć – być może właśnie od zorientowania się, co tak naprawdę posiadamy, których przedmiotów warto zacząć używać a dla których jak najszybciej znaleźć nowy dom. Będzie to pierwszy krok w przemyślanych zakupach. Pobawmy się w detektywa i nazwijmy nasze własne słabości. Machinalnie używane i wygodne jednorazówki, czarujące pysznym aromatem kosmetyki, pociągające nas przez chwilę ubrania…

Cel: maksymalne ograniczenie bezcelowej, kompulsywnej konsumpcji a w związku z tym ilości śmieci produkowanych w naszym gospodarstwie domowym.

 

5 komentarzy:

  1. Świetny wpis mobilizujący do porządków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak życzyć Ci miłych porządków :) Ja osobiście bardzo je lubię, zwłaszcza odkąd kupuję niewiele

      Usuń
  2. Pocieszam się, że mieszczuch zblokowany, jakim jestem, jest w sumie bardziej ekologiczny niż człowiek z domkiem jednorodzinnym, który musi kosić trawnik (kosiarka, dojeżdżać do pracy autem i ma dwa piętra do obsługi(żelazko na parterze i na górze, dzbanek elektryczny na parterze i na górze - widziałam to u znajomych na własne oczy). I jeszcze, jak się ma małe mieszkanie, a nie chce się mieć go zatłoczonego, to się po prostu ma mniej rzeczy z automatu.Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - życie w domku jednorodzinnym jest mniej ekologiczne i to pod wieloma względami. My mieszkamy w małym parterowym domu i też musimy stale ograniczać się - w sumie to lubię tę dyscyplinę...
      Jeśli chcesz dostrzec więcej plusów miejskiego życia to polecam Ci ksiażkę "Miasto szcęśliwe". Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. O, dziękuję, zobaczę.

      Usuń