slow life

niedziela, 17 stycznia 2021

Sztuka codzienności

 

slow life blog

 

J

ak wyglądają nasze wolne od wszelkich zobowiązań dni? Kiedy możemy wreszcie zająć się tym, co lubimy robić najbardziej. Zanurzamy się we własnej codzienności i banalności – z radością i bez napięcia. Czy udaje nam się tworzyć z tego sztukę? Dostrzegać piękno i być wdzięcznym za wszystko, co mamy a co często staje się dla nas niedostrzegalną oczywistością.

Dzisiaj rano nie było pośpiechu – dzień pomyślany w taki sposób, żeby można było porobić wszystko (albo nic) leniwie i spokojnie. Bez porannego treningu jeździeckiego, opieki nad młodszą (szaloną) córką czy przygotowywania się na zajęcia. Owszem, lubię robić to wszystko, ale… czasem potrzebuję spokoju i odprężenia. Ciszy, braku krzątaniny i pospiechu, czasu na spokojne zanurzenie się we własnych myślach i rozluźnienie mięśni.

slow life blog


Poranna kawa przy kominku, uczenie się włoskiego (z fiszek), słuchanie swojej ulubionej audycji na BBC4 (o Angliku mieszkającym w Szwecji) i wertowanie ukochanych książek. Szukanie czegoś, co mogłoby stać się inspiracją na resztę dnia. „
Ogień palił się, aż dudniło u rurze od pieca. W kabinie było ciepło i przyjemnie, a flet pod stołem grał dalej swoją samotną melodię”. Tego właśnie potrzeba mi dzisiaj – w ten cudny dzień, kiedy za oknem pada śnieg zamieniając naszą rzeczywistość w bajkową krainę a ja chciałabym się poczuć jak na wyjeździe, w górskiej chacie.

slow life blog

Później był jeszcze wyjazd z mężem i synem do pobliskiego miasteczka do biblioteki po książki i audiobooki, myszkowanie wśród półek (podświadomie wpadłam po książkę o której myślałam kilka dni wcześniej a w drodze powrotnej spacer nad rzeką. Śnieg chrzęścił pod nogami a błotniste zazwyczaj ścieżki dawały solidne oparcie pod stopami.

slow life blog


Po południu zabrałam się za szycie – ciepłego szalika-tunelu dla męża i musztardowych szarawarów dla siebie. Popijając heratkę lawendową i słuchając z córką „Nowych psot Emila ze Smalandii”. Wieczorem poszliśmy jeszcze z sankami do sklepu – na niebie zapaliły się już gwiazdy a mróz delikatnie szczypał w policzki i nos. Taki dzień. Zwyczajny-niezwyczajny.

slow life blog


Ciężko pisze się o codzienności, jednak to właśnie ona tworzy nasze tygodnie, miesiące i w końcu całe lata.

PS Cytat pochodzi z Zimy Muminków (Tove Jansson).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz