Po długiej przerwie znów
zasiadam do pisania. Jestem bogatsza w doświadczenia a na półce stoi kilka
nowych książek z dziedziny „slow life”. Nie porzuciłam tego tematu a wręcz
przeciwnie - jeszcze bardziej się w nim rozsmakowałam. To aby wiele z tych rzeczy
wypróbować, skosztować czy poczuć na własnej skórze zabiera sporo czasu.
Czytanie nie wystarcza, trzeba jeszcze dodać praktykę. Ale czy nie jest to
właśnie najprzyjemniejsze?
O czym jednak pisać na
przełomie nowego i starego roku? Z jednej strony w głowie nadal buzują
wspomnienia, a z drugiej nowy kalendarz wciąż świeci pustkami i prosi o
zapełnienie. Udało mi się wcielić w życie innowacyjne pomysły, ale jednocześnie
niektóre stare sprawy zostały odłożone na półkę (np. pisanie czy fotografia).
Może warto je tym razem połączyć?
Postanowiłam więc napisać
o jak najlepszym wykorzystaniu tego, co mamy. O inwentaryzacji, zrobieniu
„mapy”, uważnym rozejrzeniu się wkoło i spojrzeniu nowym okiem na to, co stare
i oczywiste.
Czytałam książkę „Cabin
porn” i sama poczułam się jak w domku na obrzeżu lasu. Mam to przecież na
wyciągnięcie dłoni… ogród, kruki, leśne spacery, sarny przemykające między
drzewami, ogródek ziołowy, kuchnię pachnącą kawą i napojem imbirowym. Zawsze
trochę tęskniłam za miastem więc bardzo mi to pomogło odnaleźć się tu i teraz a przede wszystkim jeszcze bardziej docenić.
Teraz po lesie częściej
jeżdżę konno niż spaceruję. Dzięki Annah zaczęłam poznawać nowe tereny wokół
własnego domu z końskiego grzbietu. Nie mieszkamy z dala od cywilizacji, ale
wciąż jest tu pięknie. Natura ma to do siebie, że potrafi zauroczyć niezależnie
od pory roku i chyba nawet pogody.
Na półkach nagromadziłam
sporą liczbę książek, które wciąż czekają na swój czas. Dlaczego wtedy wybrałam
akurat te a nie inne tytuły? Czy kilka książek do nauki języków obcych wskazują
na moje wygórowane ambicje? Skoro teraz jestem już tak świetnie przygotowana do
nauki, to wreszcie nadszedł czas, aby zacząć…
Czasem wydaje mi się, że
konsumpcja tak łatwo zastępuje działanie. Przygotowujemy się tak skrupulatnie
do tego właściwego życia, ale wciąż
tkwimy w starym. Przeczytam więc wszystkie zaległe książki, zacznę uczyć się
tego, czego zamierzałam i przejrzę te nieszczęsne stare a nietknięte czasopisma,
które posłużą mi jako kolaże i inspiracje. Wydobędę z szafy to, o czym
zapomniałam a co kiedyś najwidoczniej zauroczyło mnie. I będę dbała o urodę
tymi kosmetykami, które już mam. Nie chcę nadmiaru. Chcę zaoszczędzić pieniądze
na te naprawdę ważne drobnostki i pomaganie innym.
Bo tkwienie w starym życiu jest takie wygodne, nie wymaga wysiłku. W życiu chodzi o to, żeby się chciało. Ale po co, skoro nie jest w końcu tak źle? Trzeba znaleźć jakąś drogę środkową, a to nie takie proste. Powodzenia w realizacji planów w nowym roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Życzę nam wszystkim odwagi do wyjścia ze strefy komfortu!
Usuń