Rano zaczęło się od mżawki. Teraz jednak niewinny
deszczyk przybrał na sile i zamienił się w szumiące strugi. Przez
niesprzyjającą - zbyt mokrą, zbyt wietrzną i zbyt zimną pogodę niewiele robię
ostatnio w ogrodzie. W ostatnich dniach mój slow
gardening polega na obserwacjach – które pomysły się sprawdziły i które z
roślin czują się u nas dobrze; szukam
też nowych inspiracji wracając do książek i rozglądając się wkoło. Co roku na
czymś się koncentruję – miałam więc już sezon
różany, ziołowy, liliowy, kwiatowy, paprociowy… co
będzie teraz? Jeszcze tego nie wiem.
W każdym razie jest coś, o co zawsze dbam w naszym
ogrodzie. Jest to łączka słonecznikowa.
Fenomen ogrodnictwa polega na tym, że robimy coś teraz aby w przyszłości
osiągnąć zamierzony efekt. Jeśli chcę się cieszyć pięknymi kwiatami latem, nie
mogę ominąć terminu siewu słonecznika. Jest to roślina bardzo cenne – przyciąga
owady zapylające a po dojrzeniu nasion staje się stołówką dla ptaków i miejscem
fascynujących obserwacji przyrodniczych.
Zazwyczaj kupuję różne odmiany słoneczników – mają
one wtedy różne wysokości i kolory. Rośliny te wymagają podpory więc sadzę je
przy ogrodzeniu a później przywiązuję do niego sznurkiem. Niektóre z nich są na
tyle małe, że nadają się do pojemników – to szansa dla tych, którzy ograniczają
się do ogródka balkonowego.
Poczekam więc na przerwę w opadach i powtykam
nasiona przy ogrodzeniu (do
przekopanej wcześniej gleby) – później ogrzeję się ciepłą herbatą… będę działać
z wizją przyszłości…
Słoneczniki przypominają mi bardzo lato, a ja wciąż czekam chociaż na wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńNo i przyszła w końcu :-D
Usuń