slow life

czwartek, 2 listopada 2017

Zewnętrzne i wewnętrzne rozpraszacze

slow life, blog, warsztaty

Często zdarza się, że pisarze chcący napisać książkę wybierają się na odludzie. Czy wiecie, dlaczego tak robią?


Wystarczy przypomnieć sobie, jak bardzo rozpraszamy się odbierając telefony lub przebywając w towarzystwem ludzi, którzy przeszkadzają nam w pracy. Nie ma co ukrywać – wystarczy wykonać kilka rozmów, żeby stracić pół dnia… i przez to znów mieć poczucie, że gonimy za własnym cieniem. Dzieje się tak między innymi dlatego, gdyż według badań ergonomistów, większość ludzi dopiero po kwadransie umie skoncentrować się na tyle, na ile wymaga tego zadanie. Zanim wgłębimy się w temat, jest nas w stanie rozproszyć nawet najmniejszy bodziec.  

Jednak nawet pisarz przebywający na odludziu musi sobie dać radę z wewnętrznym demonem, który podstępnie podsyła różne pokusy. Może najpierw napić się aromatycznej kawy? Poszukać inspiracji i wiadomości w internecie? Wykonać jeszcze jeden telefon?

slow life, blog, warsztaty

Znów dopada nas multitasking (tym razem wewnętrzny) – nasz umysł jest ruchliwy a uwaga jest przedmiotem konkurencji. Funkcja wykonawcza w każdej chwili od nowa rozstrzyga, na co skierować uwagę a o jej skuteczności działania decydują trzy czynniki:
1.  Osobista zdolność koncentracji,
2.  Obciążenie stresem,
3.  Motywacja.

O wszystkim tym będę pisała w następnych postach.


Pomyślcie więc, jak wygląda dzień pracy osoby skoncentrowanej na swoich zadaniach oraz takiej, która jest stale rozpraszana wewnętrznie lub zewnętrznie… A o swoich osobistych doświadczeniach napiszę kolejnym razem.

slow life, blog, warszaty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz