slow life

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Jemioła


Chodziłam wczoraj po przedświątecznym, wyjątkowo nieśpiesznym, rozświetlonym lampkami mieście myśląc o swoich własnych dekoracjach. Nie po drodze jest mi ostatnio z supermarketami i centrami handlowymi, nie miałam poza tym głowy do tworzenia przedświątecznego klimatu, nie mówiąc już o wiosennym powiewie ciepła, które wprawia mnie w delikatnie mówiąc „lekki zawrót głowy”… Czekam na przerwę świąteczną,  chwilę oddechu -  może uda mi się stworzyć kilka dekoracji naturalnych, które mam  niejako na wyciągnięcie ręki.  „Niejako” bo przecież trzeba trochę inicjatywy, żeby z gałęzi przyniesionych z lasu czy ogrodu wyczarować stroik czy wieniec na drzwi. Najprościej będzie z jemiołą (polecam więc zapracowanym), którą uwielbiam i o którą czasem pytają mnie znajomi (wiedzący, że jestem z wykształcenia przyrodnikiem).  

Jak to właściwie się stało, że zaczęto wykorzystywać jemiołę jako ozdobę świąteczną? Zacznijmy od tego, że już przez Celtów była ona postrzegana jako roślina magiczna i nie było nic świętszego dla druidów (starożytnych kapłanów celtyckich) od jemioły i drzewa, na którym to rośnie.

Naszym przodkom trudno było zrozumieć, dlaczego ta roślina bez korzeni, pozostaje w zimie żywa i zielona i w dodatku owocuje, podczas gdy drzewo na którym rośnie traci liście. Dzisiaj wiemy, że jest to zimozielony półposożyt, który rośnie na drzewach pobierając od nich wodę i substancje mineralne podczas gdy sama fotosyntetyzuje. Zyskuje przy tym pełnię swojego rozwoju w czasie przesilenia zimowego, gdy natura drzemie pod śniegiem. 

Nie dziwi więc, że dawniej wierzono iż drzewo przechowuje w jemiole swą moc i siły witalne i stała się uosobieniem duszy drzew – tym bardziej, że po zerwaniu nabiera złotawego połysku. Wierzono, że jemioła ochroni dom przed złymi mocami, zapobiegnie nieszczęściu a w zamian sprowadzi powodzenie, bogactwo i miłość więc  nie wyrzucano jej po Bożym Narodzeniu a suszono i przechowywano do następnych świąt aby dobry czar nie prysnął.

My możemy wykorzystać piękno i właściwości tej rośliny (bardzo długo zachowuje trwałość) do dekoracji, wplatając jej gałązki do stroików czy wieńców, np.: pomiędzy gałązki iglaków czy wieszając tworząc bukieciki przewiązane ozdobną wstążką. Krótko przycięte gałązki można wstawią do niewielkich wazoników, słoiczków czy kieliszków, którymi udekorujemy świąteczny stół. Pomysłów jest wiele a dekoracje naturalne są najpiękniejsze i najbardziej ekologiczne; przyjrzyjmy się przy okazji jej kolorowi, żyłkowaniu na liściach i pamiętajmy, że jest to również roślina o właściwościach leczniczych – prawdziwy dar natury. I do tego magiczny.
***

Idąc tak, rozmyślając  i gadając o wszystkim co istotne i nieistotne doszliśmy z rodziną do małej księgarni-antykwariatu, gdzie przy herbacie Pani Księgarka poleciła mi książkę K. O. Knausgårda „Moja walka”. Może uda się jeszcze dopisać do listu do Świętego Mikołaja? A potem w tej wymarzonej przerwie usiąść i poczytać...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz