Chodziłam wczoraj
po przedświątecznym, wyjątkowo nieśpiesznym, rozświetlonym lampkami mieście myśląc
o swoich własnych dekoracjach. Nie po drodze jest mi ostatnio z supermarketami
i centrami handlowymi, nie miałam poza tym głowy do tworzenia przedświątecznego
klimatu, nie mówiąc już o wiosennym powiewie ciepła, które wprawia mnie w delikatnie
mówiąc „lekki zawrót głowy”… Czekam na przerwę świąteczną, chwilę oddechu - może uda mi się stworzyć kilka dekoracji
naturalnych, które mam niejako na
wyciągnięcie ręki. „Niejako” bo przecież
trzeba trochę inicjatywy, żeby z gałęzi przyniesionych z lasu czy ogrodu
wyczarować stroik czy wieniec na drzwi. Najprościej będzie z jemiołą (polecam
więc zapracowanym), którą uwielbiam i o którą czasem pytają mnie znajomi
(wiedzący, że jestem z wykształcenia przyrodnikiem).
Jak to
właściwie się stało, że zaczęto wykorzystywać jemiołę jako ozdobę świąteczną? Zacznijmy
od tego, że już przez Celtów była ona postrzegana jako roślina magiczna i nie
było nic świętszego dla druidów (starożytnych kapłanów celtyckich) od jemioły i
drzewa, na którym to rośnie.
Naszym
przodkom trudno było zrozumieć, dlaczego ta roślina bez korzeni, pozostaje w
zimie żywa i zielona i w dodatku owocuje, podczas gdy drzewo na którym rośnie
traci liście. Dzisiaj wiemy, że jest to zimozielony półposożyt, który rośnie na drzewach pobierając
od nich wodę i substancje mineralne podczas gdy sama fotosyntetyzuje. Zyskuje przy tym pełnię swojego
rozwoju w czasie przesilenia zimowego, gdy natura drzemie pod śniegiem.
Nie dziwi więc,
że dawniej wierzono iż drzewo przechowuje w jemiole swą moc i siły witalne i
stała się uosobieniem duszy drzew – tym bardziej, że po zerwaniu nabiera złotawego
połysku. Wierzono, że jemioła ochroni dom przed złymi mocami, zapobiegnie
nieszczęściu a w zamian sprowadzi powodzenie, bogactwo i miłość więc nie wyrzucano jej po Bożym Narodzeniu a suszono
i przechowywano do następnych świąt aby dobry czar nie prysnął.
My możemy
wykorzystać piękno i właściwości tej rośliny (bardzo długo zachowuje trwałość)
do dekoracji, wplatając jej gałązki do stroików czy wieńców, np.: pomiędzy
gałązki iglaków czy wieszając tworząc bukieciki przewiązane ozdobną wstążką. Krótko
przycięte gałązki można wstawią do niewielkich wazoników, słoiczków czy
kieliszków, którymi udekorujemy świąteczny stół. Pomysłów jest wiele a
dekoracje naturalne są najpiękniejsze i najbardziej ekologiczne; przyjrzyjmy
się przy okazji jej kolorowi, żyłkowaniu na liściach i pamiętajmy, że jest to
również roślina o właściwościach leczniczych – prawdziwy dar natury. I do tego
magiczny.
***
Idąc tak,
rozmyślając i gadając o wszystkim co
istotne i nieistotne doszliśmy z rodziną do małej księgarni-antykwariatu, gdzie
przy herbacie Pani Księgarka poleciła mi książkę K. O. Knausgårda „Moja walka”.
Może uda się jeszcze dopisać do listu do Świętego Mikołaja? A potem w tej
wymarzonej przerwie usiąść i poczytać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz