Mieszkam na pograniczu dwóch światów: wiejskiego i
miejskiego i inspiruję się zarówno jednym jak i drugim. Często jest tak, że spędzając
dni w domu na wsi tęsknię za wielkomiejskim ruchem, różnorodnym tłumem i
zapachem kawy w swojej ulubionej kafejce, chodnikami bez błota, szperaniem w
księgarniach i gwarem ulicy. W mieście instynktownie wypatruję stadek wróbli, pięknych
kwiatów w donicach i egzotycznych drzew w parkach.
Na co dzień mogę jednak zachwycać się małym strzyżykiem wiszącym na
gałązce i stadem saren przebiegających leśna ścieżką krzyżującą się niechcący z
moją – a trzeba pamiętać, że zimą tworzą one większe chmary. Lubię mieć
świadomość przyrodniczą nawet wówczas, kiedy nie wszystko mogę zobaczyć.
Przyroda przypomina o rytmie i porządku, któremu warto się poddać.
Czy w tym przedzimowym okresie jest czas aby
poprzyglądać się przyrodzie? W grudniu wszystko wydaje się być uśpione. Świstaki śpią w swoich
górskich norach, susły
śpią „jak susły”, a w okolicach Bożego Narodzenia układa się do snu zimowego
niedźwiedź, wyścielając sobie gawrę liśćmi, mchem i suchą trawą. Na dnie wód
śpią ryby (te,
które żywią się roślinami i drobnymi żyjątkami). Zagrzebane w mule lub ukryte pod kamieniami
śpią żaby. Nawet mrówki ukryły się głęboko
w mrowisku i zasnęły mocnym snem a pszczoły zimują w swoich zacisznych ulach.
Borsuki
w czasie cieplejszych dni wychodzą na chwilę ze swojej nory, aby się napić i
coś zjeść. Wiewiórki
również opuszczają zimowe mieszkanie, żeby dotrzeć do jednej ze swoich licznych
spiżarni. Dlatego gdy tylko zaświeci zimowe słońce można zobaczyć kicającą
wiewiórkę unoszącą wysoko do góry swój puszysty ogon.
Wyobrażam sobie teraz górskie lasy przykryte
pierzyną miękkiego puchu z tym całym „życiem” ukrytym pod powierzchnią. „Mój”
nizinny las jest jak na razie (w czasie późnolistopadowych spacerów)
zielonobrunatną plamą i trzeba sporo uważności, aby dostrzec bajkowe kształty,
różnorodne wzory i odrobinę żywego koloru. To, co zawsze zyskamy o tej porze w
lesie to przyjemnie wilgotne powietrze, spokojny spacer nie zakłócany przez
brzęczące owady i niezwykły smak gorącej herbaty po powrocie do domu. Nasz
system termoregulacji może odrobinę rozleniwił się po ciągłym przebywaniu w
komfortowo ciepłych pomieszczeniach, ale może warto chodź na chwilę powrócić
„do natury” i poczuć tę magię częściowo uśpionej przyrody? Może to będą
„ćwierkające” sikorki, stukające dzięcioły czy majestatyczne kruki sunące ponad
koronami drzew…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz