Rok temu pisałam:
Zastanawiałam się często, co poprawia mi
nastrój, albo przynosi po prostu radość. Coś, co mogę mieć w swoim własnym domu,
w zasięgu ręki od zaraz i bez wydatków. Można sporządzić taką listę i mieć ją na
podorędziu, kiedy czujemy, że coś przeciąga nas na „ciemną stronę mocy”
znudzenia, rutyny i nie-wiem-co-tu-ze-sobą-zrobić. Taka lista może się stać
tematem naszego tygodnia i możemy tworzyć ją w miarę jak coś interesującego i
naprawdę naszego przychodzi do głowy. Załóżmy, że potrzebujemy 10 pozycji. Potem
pozostaje już tylko realizacja tych naszych drobnostek – jedynie dla
przyjemności. Nie warto marnować całej naszej fantazji jedynie na sprawy
praktyczne.
Czytaliśmy wieczorem „My na wyspie Saltkråkan”
Astrid Lindgren i wpadłam na fragment,
który idealnie tu pasuje: „Pelle, usadowiwszy się na kuchennej sofce,
zastanawiał się chwilę. A potem drobiazgowo opowiedział Malin, co go cieszy. Na
przykład… (…) Wychodzić rankiem na świeżo spadły śnieg i pomagać przekopywać
drogę do studni i drwalni. Oglądać ślady ptaków na śniegu. (…) Wracać o zmroku
do domu, do Zagrody Stolarza, po długiej jeździe na nartach obtupywać śnieg w sieni, wejść i zobaczyć, jak się pali pod
kuchnią, jak pięknie i widno. (…) Siedzieć w kuchni z Malin, tak jak teraz,
jeść bułeczki z cynamonem, popijać mlekiem i wcale się nie bać.”
Rok temu ten tekst tak mnie
zainspirował, że znalazłam przepis na „norweskie bułeczki cynamonowe” i
zrobiłam je razem z synem. Mój mąż pamięta je do tej pory. Następnym razem
podam przepis.
Moja lista wygląda inaczej niż rok temu,
dołożyłam do niej kilka bardziej twórczych pomysłów. Muszę przyznać, że teraz
spędzam o wiele więcej czasu w domu (ze względu na opiekę nad małym dzieckiem)
i bez takich świadomych wyborów byłoby czasami ciężko.
Kiedy jestem w domu lubię:
1.
Wyciągnąć stare
płyty CD i poczuć klimaty dawnych czasów,
2.
Czytać książki i
magazyny; zaznaczać w nich fragmenty na które zwróciłam uwagę a po przeczytaniu
całości wrócić do nich raz jeszcze,
3.
Słuchać audycji na
BBC4 – bo przenoszą mnie w zupełnie inny świat,
4.
Projektować i
robić na drutach kominy dla bliskich i znajomych – czeka mnie jeszcze nauka
szydełka,
5.
Ćwiczyć na piłce
podczas podłogowych zabaw z moją córeczką,
6.
Piec ciasta, robić
piszingery i blok czekoladowy z synem,
7.
Nic nie robić –
bez wyrzutów sumienia,
8.
Uczyć się języków
obcych z samouczka – we własnym tempie i bez jakiejś szczególnej potrzeby,
9.
Notować swoje
myśli, planować rzeczy na jutro i przyszłość,
10.
Rysować i zupełnie nie przejmować się, że nie
potrafię – to przecież ćwiczenie czyni mistrza.
Może ktoś podzieli się swoimi pomysłami
na dobre samopoczucie?
Czytam regularnie, podoba się to mało powiedziane. Właśnie dziś kupuję książkę zamiast plastikowego badziewia. A co mnie cieszy w domu?
OdpowiedzUsuń1. Grzać się przy kominku (wersja bezkosztowa), z lampką czerwonego wina (wersja de lux)
2. Wyczesać wszystkie pieski (4 sztuki) i cieszyć się ,że przez pół dnia będzie w domu czysto. Kto nie ma w domu psa/kota ten nie zrozumie
3. Kuracja antydepresyjna – polecam! Poniedziałkowy szary poranek, godz. 5.30, do sypialni wpadają 4 słodziaki z uśmiechniętymi pyskami, rozmerdanymi ogonami i hałasując oznajmiają: hurrraaaa, nowy dzień!!! Gdzie nasze jedzenie, a ja chcę siku!!!! W jednej chwili chandra pryska!